album: "Tibi Et Igni"
wytwórnia: Nuclear Blast Records - 2014
skład:
Peter - gitary, wokal
Spider - gitary
James - perkusja
Hal - bas
utwory:
Go To Hell | Where Angels Weep | Armada On Fire | Triumph Of The Death | Hexenkessel | Abandon All Hope | Worms Of Eden | The Eye Of The Abyss | The Light Reaper | The End
Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, jak
znakomitą i rozpoznawalną w świecie marką jest zespół Vader.
Założona w 1983 r. formacja zdaje się być jak porządne wino –
z wiekiem nabiera coraz więcej smaku, intensywnieje i szlachetnieje
nie tracąc przy tym pierwotnej mocy. I, co najważniejsze, nie trąci
korkiem.
W tej przebogatej karierze zdarzały
się olsztynianom niewielkie „potknięcia” (czyt. płyty nie do
końca dobrze odebrane przez fanów i krytykę), co jednak wcale nie
oznacza, że były to słabe albumy czy jakieś utwory zrobione
totalnie od czapy. Zjechany równo krążek „Necropolis” z 2009
r. miał oczywiście słabsze momenty, jednak bronił się jako cała,
spójna i ogólnie porządna płyta. Za mało Vader w Vader? Bzdura.
To był 100% roztwór mocno nasycony deathmetalową esencją. Widać
ludzie mieli wówczas smak na inny rodzaj mocy. Ja nadal słucham go
często i z przyjemnością.
Wydany dwa lata później „Welcome To
The Morbid Reich” zdecydowanie był ukłonem zespołu w stronę
tych fanów, którzy tęsknili za starym, bezkompromisowym
brzmieniem, do jakiego Peter przez lata konsekwentnie ich
przyzwyczajał. Materiał dosłownie urywał łeb.
Na „Tibi Et Igni” kazali nam czekać
kolejne trzy lata. Czy było warto?
„Dla Ciebie i Ognia” - tak brzmi
polski tytuł nowego dziecka Vader. I faktycznie – materiał
chwilami pluje ogniem z głośników.
Otwierający krążek utwór „Go To Hell” rozpoczyna się ponurym intro, które narastając przechodzi z orkiestracji prosto w gitarowo - blastyczny galop. Nie ma przebacz. Ostro, szybko i dynamicznie. Oto death metal szlachetny!
Otwierający krążek utwór „Go To Hell” rozpoczyna się ponurym intro, które narastając przechodzi z orkiestracji prosto w gitarowo - blastyczny galop. Nie ma przebacz. Ostro, szybko i dynamicznie. Oto death metal szlachetny!
„Where Angels Weep” i „Armada On
Fire” kontynuują tę jakże intensywną jazdę. Uwagę przykuwają
wściekłe solówki, którymi raczą na zmianę Peter i Pająk
(sprytnie oznaczono je w książeczce z tekstami – piktogramy w
tekście utworu informują kto kiedy masakruje swoją gitarę ;)
Wokal Petera brzmi fenomenalnie. Growl
jest głęboki i potężny, a jednocześnie idealnie czytelny. Słucha
się znakomicie.
„Triumph Of Death” - niejeden pan „true” zapewne się skrzywi słuchając tego utworu. Jest niesamowicie przebojowy i szybki. Wielu stwierdzi pewnie, że za bardzo. Moim zdaniem to zdecydowanie mocny punkt tracklisty. Przypomina mi katowską „Wyrocznię” w vaderowskiej wersji sprzed lat. Death/thrash metal znakomicie zagrany. Docenicie na koncertach, kiedy nie będziecie mieli już siły kręcić łbami do tej petardy ;)
„Triumph Of Death” - niejeden pan „true” zapewne się skrzywi słuchając tego utworu. Jest niesamowicie przebojowy i szybki. Wielu stwierdzi pewnie, że za bardzo. Moim zdaniem to zdecydowanie mocny punkt tracklisty. Przypomina mi katowską „Wyrocznię” w vaderowskiej wersji sprzed lat. Death/thrash metal znakomicie zagrany. Docenicie na koncertach, kiedy nie będziecie mieli już siły kręcić łbami do tej petardy ;)
„Hexenkessel” - mój faworyt. Utwór
wspaniale się rozwija, narasta od szybkiego marszu po kanonadę.
Tekstowo – czyżby Stalingrad...? Zupełnie, jakby człowiek trafił
w sam środek wściekłej, pancernej bitwy. Idealnie pasuje jako tło
do jednej z powieści Leo Kesslera o batalionie czołgowym SS Wotan.
„Abandon All Hope” już samym
tytułem informuje słuchacza, by porzucił wszelką nadzieję na
oddech ;) Jazda! Podwójna stopa tłucze wściekle, gitary tną
równym rytmem. W skrócie, cytując fragment tekstu: „(...)Welcome
to hell!!!!”
Kolejny atak przypuszcza „Worms Of Eden”. Jest coraz ostrzej. Gitary dziko skowyczą. I o to przecież chodzi!
Łapiemy powietrze... „The Eye Of The Abyss” ma łagodne intro. Jego niepokój zwiastuje burzę. Melodyjna solówka Pająka budzi do życia vaderowską machinę wojenną. Rozpędzony, energetyczny numer, którego zamknięcie ponownie należy do gitary Pająka. Wirtuozersko.
Kolejny atak przypuszcza „Worms Of Eden”. Jest coraz ostrzej. Gitary dziko skowyczą. I o to przecież chodzi!
Łapiemy powietrze... „The Eye Of The Abyss” ma łagodne intro. Jego niepokój zwiastuje burzę. Melodyjna solówka Pająka budzi do życia vaderowską machinę wojenną. Rozpędzony, energetyczny numer, którego zamknięcie ponownie należy do gitary Pająka. Wirtuozersko.
Przedostatni na liście, „The Light
Reaper”, to również typowy, wściekły Vader w najwyższej
formie. Panowie nawet na moment nie schodzą poniżej pewnego poziomu
ładunku energii. Są tu zwolnienia, lecz nawet one są ciężkie i
miażdżące jak przejazd walcem.
Płytę (w wersji jevelbox – a taką
tylko mam) zamyka (a jakże ;) utwór „The End”. Melorecytacje w
kantach – growl w refrenach. Tłuściutkie, soczyste brzmienie.
Numer zdecydowanie „hymnowy”. Majestatyczny, mocny, transowy.
„Is this the end now?
(...)
(...)
This is not the end
This is NOT the end now!”
This is NOT the end now!”
„Tibi Et Igni” to według mnie
kolejny znakomity album w dorobku Vadera. Przykuwa uwagę od początku
do końca. Jest różnorodny brzmieniowo, bogaty w dźwięki a przy
tym konkretny, ciężki i po brzegi wypełniony agresją. Czy
odkrywczy? A po co?! Vader już nie musi gubić się w poszukiwaniach
swojej artystycznej drogi. Peter znalazł ją dawno temu i
nieustępliwie nią podąża, nie oglądając się na innych. Za to
należy się wielki szacunek Jemu i formacji, którą stworzył i
którą od lat kieruje. Wymagać do Vader zmian czy oskarżać ich o
wtórność to jak żądać od Lemmy'ego, by skierował Motörhead ku
powermetalowym czy (o zgrozo) symfonicznym poletkom. Siłą grupy Vader jest wierność stylowi i
konsekwencja w działaniu. „Dla Ciebie I Ognia” to tego najlepszy
dowód.
„In our dreams we may live forever
Immortal, indestructible
Like a god on the Throne
Like god on the Throne (...)”
Like a god on the Throne
Like god on the Throne (...)”
Peter, ten sen już dawno stał się
jawą.
Linki:
www.vader.pl
www.vader.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz