niedziela, 15 lutego 2015

Ciężka jazda nr 14 - recenzja: Venom "From The Very Depths"

zespół: Venom
album: "From The Very Depths"
wytwórnia: Spinefarm Records - 2015


skład:
Cronos - wokal, bas
Rage - gitara
Dante - perkusja



utwory:
Eruptus | From The Very Depths | The Death Of Rock'n'Roll | Smoke |  Temptation | Long Haired Punks | Stigmata Satanas | Crucified | Evil Law | Grinding Teeth | Ouverture | Mephistopheles | Wings Of Valkyrie | Rise



Zapłonął ogień i zaśmierdziało siarką, bo oto Venom powił swego kolejnego dźwiękowego bękarta.
 
Po ostatnich studyjnych dokonaniach tej formacji, nie spodziewałem się wiele po ich najnowszym dziele. Mówię to z przykrością. Od czasu albumu „Ressurection” sprzed piętnastu długich lat, moje uszy nie potrafiły bezboleśnie przebrnąć przez twórczość Cronosa i spółki. Każda kolejna płyta Venom była dla mnie mniejszym lub większym rozczarowaniem. Owszem, zdarzały się przebłyski w postaci pojedynczych, dobrych (lecz nie wybitnych) utworów, jednakże krążki „Metal Black”, „Hell” i „Fallen Angels”, jako twory całościowe, broniły się raczej słabo. Według mnie były zwyczajnie nudne i przewidywalne, a ich brzmienie można określić jako co najwyżej poprawne. „Ressurection” to dla mnie ostatni album Venom, na którym cokolwiek się działo.
Ukazanie się From The Very Depths”, czternastego studyjnego dzieła grupy, nie wywołało u mnie ulubionego dreszczu emocji. Nagrali, no to fajnie. Posłucham z przyzwyczajenia. Jak to dobrze, że istnieje Spotify!
No i posłuchałem...

Bezsensowne i niepotrzebne intro na szczęście jest krótkie. O wiele lepiej byłoby, gdyby krążek otwierał od razu kolejny utwór – tytułowy „From The Very Depths”, startujący od razu konkretną galopadą. Wściekle, szybko i cholernie melodyjnie. Kawał świetnie zagranego thrash'n'roll. Łeb sam zaczyna się kiwać. Jest dobrze! Venom postanowił nareszcie uczciwie popracować, a efekty tej decyzji słychać.
Dalej jest jeszcze lepiej. Rockowa melodyjność obficie podlana thrashową mocą. Nieco wolniejszy od poprzedników „Smoke” zalatuje nieco Testamentem z czasów „The Ritual”.
„Long Haired Punks” to z kolei wybuchowa mieszanka przebojowości Mot
örhead i dzikości The Exploited. Niesamowicie energetyczny numer.
W „Stigmata Satanas” Venom wciąga słuchacza w dobrze mu znany klimat. Ciężki, oleisty numer ze skandowanym refrenem. Ten utwór ma w sobie wszystko, co najlepsze ze starego stylu grupy, a kolejny znakomicie to kontynuuje.
W „Evil Law”, pierwszy riff jest nieco Metallicowy. Włos na głowie mi się zjeżył... Na szczęście numer błyskawicznie nabiera właściwego kierunku stając się największym walcem na krążku. Tłuściutki i gęsty. Sama esencja.
Cały album jest dość zróżnicowany. Ciężko naleźć w nim jakiekolwiek przestoje czy nużące fragmenty. Klimat, choć spójny, nie jest jednostajny. Ekipa Cronosa wydestylowała wszystko, co najbardziej charakterystyczne ze swych najlepszych lat, łącząc to sprawnie z najlepszymi dostępnymi składnikami. Wyszedł energetyzujący koktajl mocy i przebojowości. Wciągający i uzależniający. Niejednemu z pewnością odrodzi się dawno zapomniany venomoholizm. „From The Very Depths” zwyczajnie nie da się ot tak porzucić po jednym przesłuchaniu. Muzyka Venom A.D. 2015 z powrotem jest taka, jak dawniej. Nieposkromione diabelstwo wylazło z nory!
 
Sława i chwała odpowiedzialnym za produkcję tego albumu. Udało się im bowiem połączyć znakomite, dopracowane brzmienie z jakże niezbędnym rockowym brudem. Wypracowali tu idealne proporcje. Płyty słucha się świetnie. Jest selektywna i czytelna, nie zatracając przy tym całej swej pierwotnej energii. Nie ma tej wrednej cukierkowości i sterylności, która w opinii wielu pogrzebała pod sobą chociażby ostatni album Kreatora - „Phantom Antichrist”. W przypadku Venom równowaga została świetnie zachowana.

Brytyjska legenda nagrała w końcu dobry album. Nie jest to może dzieło arcywybitne czy nowatorskie, lecz na tle ostatnich dokonań formacji Venom, „From The Very Depths” wybija się hen wysoko. Jest tu dużo starego, dobrego jadu. Są nawiązania do najlepszych lat twórczości grupy. Do rutyny powróciła nuta prawdziwej pasji i chęci. Forma Venom wyraźnie zwyżkuje. Oby ta tendencja się utrzymała.




Linki: