Rock (ang. skała, kołysać się) – ogólna nazwa całego szeregu stylów muzycznych, wywodzących się z rock and rolla oraz rhythm and bluesa i bluesa. Sama nazwa "rock" jest właściwie skrótem od "rock and roll", choć można uznawać owe dwa pojęcia za odmienne od siebie gatunki muzyczne. Wszystkie style rockowe charakteryzują się brzmieniem opartym na różnego rodzaju gitarach (zwykle elektrycznych, elektrycznych basowych) i perkusji, z wyraźnie zarysowanym rytmem i śpiewem, wywodzącym się z bluesa, oraz sposobem wolnej improwizacji w trakcie grania utworów, wywodzącym się z jazzu.
Heavy metal - (często nazywany po prostu metalem) jest podgatunkiem muzyki rockowej powstałym w latach 70. XX wieku, w Wielkiej Brytanii. Grupy, które odpowiedzialne są za powstanie gatunku wprowadziły ciężkie, ostre brzmienia, z długimi, mocno przesterowanymi solówkami gitarowymi i ostrą perkusją./źródło: Wikipedia/
Piękne definicje. Zawierają w sobie wszystko, co powinny. Brakuje mi w nich tylko jednego, jakże mało fachowego słowa. To słowo, to "emocje" - prawdziwy fundament obu tych gatunków wraz ze wszystkimi ich podgatunkami.
Rock i metal były, są i będą tworzone przez pasjonatów i dla pasjonatów. Chemia, jaka zawiązuje się pomiędzy muzykami a słuchaczami tych gatunków jest nieporównywalnie silniejsza niż w jakimkolwiek innym rodzaju muzyki.
Od The Beatles i Presleya, przez The Rolling Stones i Black Sabbath po Slayera, Mayhem czy Behemoth - na pierwszym miejscu, niezmiennie trwa potężna, szczera energia płynąca ze scen i głośników.
Miłości do tej muzyki nie da się nauczyć. Przyjdzie sama, lub nie pojawi się wcale. Jedno jest za to pewne: jeżeli już zrodzi się muzyczna więź - pozostanie na zawsze.
O tym będzie ten blog - o ponad 20 latach mojego codziennego obcowania z najwspanialszą muzyką, jaka kiedykolwiek powstała. O emocjach, doświadczeniach i spostrzeżeniach. O rocku. O metalu. O życiu w dźwiękach.
(Z góry przepraszam za nieregularność wpisów. Leniwe bydlę ze mnie.)
Tyle tytułem wstępu.
Ach, prawda... Zapomniałem się przywitać. ;)
Zatem na dzień dobry - po staropolsku: Vader (z domieszką Slayera) \m/
O tym będzie ten blog - o ponad 20 latach mojego codziennego obcowania z najwspanialszą muzyką, jaka kiedykolwiek powstała. O emocjach, doświadczeniach i spostrzeżeniach. O rocku. O metalu. O życiu w dźwiękach.
(Z góry przepraszam za nieregularność wpisów. Leniwe bydlę ze mnie.)
Tyle tytułem wstępu.
Ach, prawda... Zapomniałem się przywitać. ;)
Zatem na dzień dobry - po staropolsku: Vader (z domieszką Slayera) \m/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz